Wstałem rano, poszedłem wziąć zimny prysznic. Rzuciłem na Siebie jakieś spodenki i koszulkę. Czas dodać jakiś wpis na Twittera :).
' Hm? Od czego by tu zacząć? Wczorajszy wieczór był niesamowity.. Dopiero co rozstałem się z Carol, ale cóż. Sama tak zadecydowała.. Mniejsza o to, zdradzałaś mnie. To Twoja wina że się
rozstaliśmy! Żegnaj! Wracając do wieczoru! Impreza nieziemska! Dziękuję Kochani że Nam pomogliśćie się pozbierać. Carlos.. Damy radę! '
Czas ruszyć na śniadanie!
- Cześć wam ! krzyknąłem do leżących chłopaków na podłodze.. zdziwiłem się. - Co tutaj robicie?
- Cicho! krzyknął Carlos. Ta podłoga, jest taka zimna, kocham ją.
- Podłogo! Wyjdź za mnie! śmiał się Logan.
- Co proszę? odezwała się Ali.
- Przemówiła! Zrozumiała mnie! Taak! Kocham Cię moja Mała.. Podłogello !
- Henderson! Mówię do Ciebie! śmiejąc krzyczała na Niego Ali.
- Słyszę Cię. Tak, dobrze i wyraźnie..
Podszedłem do Logana. - Stary.. Nie chcę przerywać tej jakże romantycznej chwili, ale Ali coś do Ciebie mówiła. A nie Podłogella. zaśmiałem się.
- Ali? To nie Podłogella?? zasmucony tym faktem wstał.
- Dziękuję Jamie.
- Spoko. Polecam się na przyszłość.
- Cholera..! krzyknęła Bell.
Zanim zdążyliśmy się zapytać ' Co się stało? ' Blondynka leżała już na podłodze i krzyczała na brata..
- Carlosie Roberto Pena! Co do jasnej cholery robisz na podłodze?! krzyknęła tak głośno że Carlos od razu się podniósł..
- Leże.. ? zapytał głupkowato.
- Carlos!! Zamorduję Cię któregoś dnia!.
- Przepraszam. Carlos nie chciał zrobić kuku małej Belli. Carlos przeprasza. zrobił minę jak małe dziecko, które coś przeskrobało.
- Nic Ci nie jest? zapytałem z uśmiechem, i pomogłem jej wstać.
- Nie. Żyję. Ale dziękuję. uśmiechnęła się tak słodko że można było się zakochać..
- Co dzisiaj robimy? zapytała Alice.
- hm? Wesołe miasteczko?! wystrzelił Kendall.
- Wesołe miasteczko? zaczęła marudzić Kate.. - To dla dzieci! Kendall zostajemy w domu.
- Ale..
- Żadnego ale! Zostajemy i koniec..
Oczami Belli.
Po tym jak upadłam na Carlosa mam ochotę go zabić.. Ale to brat i go kocham więc tego nie zrobię :).
- Co dzisiaj robimy? zapytała Alice.
- hm? Wesołe miasteczko?! wystrzelił Kendall.
- Wesołe miasteczko? zaczęła marudzić Kate.. - To dla dzieci! Kendall zostajemy w domu.
- Ale..
- Żadnego ale! Zostajemy i koniec..
A Ona znowu marudzi.. Co to za Panna.
- Wesołe miasteczko jest naprawdę fajne. dodałam z uśmiechem, i sięgnęłam po kanapkę..
- To zabawa dla dzieci! podniosła głos Kate. - My z Kendallem zostajemy w domu.
- Ale chyba nie możesz go tak ograniczać?
- Bo co? Mogę! Jest moim Facetem, i ma robić to co ja chcę.. krzyknęła i spojrzała na Schmidta..
- Co?! Kendall podniósł się i wstał od stołu. - Nie masz prawa mnie ograniczać. Kendall się nie co wzburzył .
- Jak to? Zawsze mamy robić to co chcesz? Może teraz moja kolej. Kate podniosła się i spojrzała wrogo na Kendalla. - Może ja nie mam ochoty siedzieć w Twoimi znajomymi. Tylko z Tobą.
Może chcę mieć Ciebie tylko dla Siebie? krzyknęła.
- Co? Reszta ekipy też chętnie pójdzie do wesołego miasteczka. Prawda? spojrzał na Nas.
A my równo kiwnęliśmy głowami na znak że się zgadzamy.
- Nie obchodzi mnie to co Oni myślą! Robimy to co ja chcę! krzyknęła i uderzyła lekko pięścią w stół.
Wzięła Kendalla ze rękę i chciała w Nim wyjść, lecz On się nie ruszał..
- Kendall? spojrzała na Niego ze złością wypisaną na twarzy. Kendall! powtórzyła to jeszcze kilka razy.
- Stop! krzyknął chłopak. Już mam dosyć tego jak mnie traktujesz! Zawsze tylko Ty, Ty i zawsze Ty! Mam tego dosyć!
- Czy Ty chcesz mi powiedzieć że ze mną zrywasz?! miała łzy w oczach.
- Tak Kate. Zrywam z Tobą. Nie nabiorę się na te Twoje krokodyle łzy! Od dawna już mnie nie kochasz, może i będę tego żałował. Ale przejdzie mi.. Teraz idź się spakuj i odejdź..
Usiadł do stołu i zjadł śniadanie. Wszyscy byliśmy w szoku. Nawet ja. Zawsze Kendall, był spokojny i miły. A teraz? Zrobił na mnie mega wrażenie..
Kilka minut później, Kate była już spakowana..
- Jesteś tego pewny? Jeszcze za mną zatęsknisz.. dodała. podeszła do mnie i powiedziała mi na ucho.. A Ty się tak nie ciesz.. Bo nie długo wszyscy się dowiedzą o tym co robisz.
zakrztusiłam się kanapką - Co?! podniosłam się z krzesła.. I pobiegłam za Nią. - Co? O czym mają się dowiedzieć? zapytałam zdziwiona.
- O Twojej '' drugiej pracy '' . Myślisz że nie wiem? wyszła trzaskając drzwiami.. A i dziękuję za dobrą pomoc! haha..!
Zamorduję tą Sukę!! Zabiję jak Psa! mówiłam chyba dosyć głośno.. Bo nagle w przedpokoju znalazła się reszta ekipy..
- Co jest? wszyscy stali w osłupieniu..
- Musimy pogadać.. poszłam do salonu, i chciałam zacząć coś mówić. Lecz przerwał mi telefon .
- Tak? (...) Jaką? (...) Nie wierzę! Ale dzisiaj? (...) Nie dam rady. Nie może poczekać? (...) Jutro? O 10 mogę być? (...) Znam, znam. To na razie. Cześć!
- Co się stało? zapytał Carlos, dławiąc się kanapką.
- O czym chciałaś porozmawiać??
- Więc..
Rozdział ekstra :). Tak wyszło, i wyszedł jeszcze jeden rozdział.
Pozdrawiam czytelników! Proszę o komentarze, i sugestie. Wszystko będzie brane pod uwagę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz